czwartek, 5 czerwca 2014

#04 Opowieści stypendialne: "O metodach dwóch pewnych i kilku niepewnych, czyli jak można próbować zdobyć stypendium..."

A dziś ostatni post przed tygodniową przerwą, spowodowaną moją wycieczką "klasowo-szkolną".
Postanowiłam wrócić do dość ważnego tematu. Coś wspominałam na ten temat, ale jest to na tyle ważne i często poszukiwane zagadnienie, iż nie mogę go pominąć - chociażby z myślą o przyszłych pokoleniach kandydujących na stypendia.


Inne niż wspomniane wcześniej,
 znane mi metody na zdobycie dofinansowania na naukę za granicą. 



Numer 1: Wysyłanie listów do szkół
Jeden z bardziej czasochłonnych, ale też dających najlepsze rezultaty sposobów.

Polega na:
Wysyłanie listów/formularzy aplikacyjnych z danymi osobowymi, historią edukacji, zainteresowaniami itd. + (ewentualnie) CV po angielsku do wybranych przez siebie szkół.
Każda szkoła może jednak chcieć czegoś innego, pamiętajcie!

Zalety:
+ bez względu na wszystko, ćwiczysz umiejętność wypełniania dokumentów, kontaktowania się z nieznanymi ludźmi, co procentuje w przyszłości;
+ samodzielnie i z pełną świadomością wybierasz szkołę, w której chciałbyś się uczyć;
+ masz wielką szansę na uzyskanie stypendium (wielu osobom się udało!).

Wady:
- znalezienie szkół, zmierzenie się z papierologią – to wszystko pochłania sporo czasu;
- często trzeba się zmieścić w określonym terminie – deadline może być nawet w listopadzie (zależy od szkoły);
- może być trudno uzyskać odpowiednio wysokie stypendium (zdarzają się nawet stypendia pokrywające 10-50% kosztów nauki, a kto się orientuje w kwotach, o jakich mówimy przy brytyjskich prywatnych szkołach, ten wie, że to piechotą nie chodzi).




Numer 2: Szukanie firmy, która pokryje koszty nauki za granicą.
Sposób równie czasochłonny, ale też dość trudny – zwłaszcza, w dobie kryzysu.

Polega na:
wysyłaniu listów z prośbą o dofinansowanie nauki wraz z opisem swojej sytuacji finansowej, osiągnięć, zainteresowań, planów itd.

Zalety:
+ po raz kolejny: cenne doświadczenie w wypełnianiu dokumentów, kontaktowaniu się z obcymi sobie ludźmi, zachowaniu w oficjalnych sytuacjach;
+ gdy  bardzo zainteresujesz daną firmę, masz możliwość poznania z członkami jej zarządu, co może być inspirujące dla Ciebie i Twojej przyszłej kariery;
+ często można w związku z tym liczyć na pomoc nauczycieli czy rodziny, którzy często mogą wspierać Cię w poszukiwaniach lub po prostu pomóc dobrą radą.

Wady:
- bardzo trudny sposób, bo, po pierwsze - kryzys, po drugie – niechęć czy ostrożność firm w wydawaniu pieniędzy – trzeba mieć sporo szczęścia!
- często konieczność odpracowania w firmie tego, co wydała na edukację;
- zależność od firmy, z którą może być różnie – pod każdym możliwym kątem, a zwłaszcza – finansowym.



Na „numer 3” tak trudno było mi się zdecydować, że w końcu postanowiłam zamknąć swoją listę na tych dwóch. Możliwości natomiast na tym się nie kończą.

Alternatywnie: 

Żaden z wcześniej wspomnianych sposobów nie zadziałał? 
Spokojnie! 

Można jeszcze, m.in.:
- starać się o wyjazd na roczną wymianę zagraniczną;
- jeśli poziom języka obcego na to pozwala: pomyśleć o nauce np. w Niemczech;
- jeśli jest taka możliwość: skontaktować się z jakąś fundacją w celu wsparcia – teraz lub w przyszłości, jeśli chodzi o studia – jest bowiem sporo organizacji, które motywują i w jakiś sposób pomagają – może nie tyle finansowo, co dzięki odpowiednim ludziom i kontakcie z nimi, a więc...


Jeśli chcesz skończyć w Polsce liceum, a myślisz o zagranicznych studiach... 

Ucz się!
Brzmi banalnie, ale wbrew temu, co powszechnie się sądzi, na zagraniczne uczelnie można spokojnie dostać się też z polską maturą. Przykładowo, Cambridge przyjmuje już od 85-90% z matury rozszerzonej z wybranych przedmiotów. Wszystko jest do wypracowania. 

Szukaj programów stypendialnych! 
Jest dużo fundacji; może uda się uzyskać wsparcie finansowe od jakiejś firmy, kredyt studencki na pokrycie czesnego lub stypendium od uczelni... Trzeba tylko szukać. 


A może Erasmus? Lub inny program wymiany studenckiej?
A może studia w Niemczech, Holandii? Tam są bezpłatne; pieniądze nie muszą być więc barierą - jak to, niestety, często bywa. 
Ale więcej o tym być może w przyszłości. Być może. Bo kto wie, jak się potoczy życie? Nikt nie może dać gwarancji. 



A pytanie na dzisiaj brzmi
(Joan zainspirował jakiś czas temu): 


Wyobraź sobie, że jesteś sobą sprzed roku i wiesz, jak Twoje życie będzie wyglądało w 2014r. (Ewentualnie: sobą sprzed dwóch lat, trzech... No wiecie, o co chodzi.).

Czy byłbyś zadowolony/a z tego jak ono wygląda? 
Czy wykorzystałeś/aś dobrze ten czas?
Czy czekałbyś/ałabyś na 2014r. z niecierpliwością, czy wręcz przeciwnie? 



Zastanówcie się, a może odkryjecie coś ciekawego. Kto wie. ;) 


Na koniec dodam tylko, że z powodu wyjazdu realizacja pewnych postanowień będzie wyglądała inaczej, inne mogą zostać zawieszone... Z tego względu podsumowanie pojawi się dopiero 15.06 i będzie podsumowywało dwa tygodnie, a nie jeden, jak dotąd. No cóż, niech wyjątek potwierdza regułę.

Pozdrawiam Was serdecznie i biegnę się pakować, do napisania wkrótce!

2 komentarze:

  1. Myślę, że jeśli ktoś bardzo pragnie studiować za granicą, to będzie studiować. Nauka, pasja, samozaparcie, spryt. To wszystko pomaga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Możliwości jest sporo, grunt chcieć je wykorzystać i działać w tym kierunku. ^^

      Usuń